Filozofia szkoły
Fundacja, szkoła medycyny naturalnej – regulowania organizmu co przekłada się na leczenie alergii, raka, SM i innych.
Ta szkoła to raczej nieformalne studia kierunku przyczynowo-skutkowego.
Nasza fundacja ze szkołą medycyny naturalnej (to są w sumie nieformalne studia, tzn, że zakres materiału jest na poziomie akademickim ale nie jest to uznane przez polskich oficjeli i system edukacji…) kształcącą w kierunku terapii przyczynowo-skutkowej jest jedyną tego rodzaju i na takim poziomie szkołą w Polsce i na świecie. Lista chorób, które można wyleczyć lub pomóc tam gdzie inni już pomóc nie wiedzą jak, dzięki logice tej metody, jest długa – są to takie trudne w leczeniu schorzenia jak alergie, SM, choroba Parkinsona, przerażający rak, uciążliwa choroba Hashimoto i inne schorzenia tarczycy, choroby nerek, wątroby, reumatyzm, bielactwo itd., ale też przeziębienie.
Skuteczność „od przeziębienia po raka” oznacza, że metoda ta jest WYSOCE EFEKTYWNA.
NAUCZONO nas, że tylko ktoś zajmujący się jedną konkretną częścią organizmu bądź danym schorzeniem, np. nerkami czy reumatyzmem, perfekcyjnie zna się na całości wiedzy dotyczącej danego zakresu. Tymczasem jest to nie do końca taka prawda jak system chcialby byśmy wierzyli.
Aby zrozumieć, jak łatwe i skuteczne jest leczenie przyczynowo-skutkowe, najpierw trzeba wyjść z kokonu – czyli odrzucić większość “nieomylnych prawd i przekonań” jakie nam wtłoczono na temat medycyny i zdrowia… Reszta to łatwizna!
Nie jesteśmy szkołą ezoteryczną, ani nie karmimy ludzi banialukami typu “holistyczny” bazujemy wyłącznie na opiniach pacjenta co do jego smopoczucia, technikach możliwych do potwierdzenia przez urządzenia czy testy laboratoryjne.
Czym się różni leczenie przyczynowo-skutkowe od leczenia holistycznego i zintegrowanego?
Leczenie przyczynowo-skutkowe zawiera w sobie leczenie holistyczne (tylko właściwie rozumiane i stosowane) i zintegrowane. Jednak znacząco różni się od nich swą unikalnością:
– w zupełnie inny sposób podchodzi do diagnozy i usuwania procesu chorobowego,
– stosuje jednoczesną regulację 16 filarów zdrowia,
– bierze pod uwagę głębokie mechanizmy a nie tylko objawy stojące za procesem chorobowym,
– oferuje skuteczne i sprawdzone rozwiązania w odniesieniu do danego filaru zdrowia,
– wiąże się z właściwym doborem produktów naturalnych z uwzględnieniem ich synergii.
Takie podejście pozwala na znacznie skuteczniejsze działanie terapii.
Dlaczego nie jest to kolejna szkoła medycyny holistycznej lub integracyjnej
Na świecie funkcjonuje wiele szkół medycyny holistycznej lub integracyjnej. Czym więc różnią się te metody od tej nauczanej w naszej szkole? Obecnie w Polsce panuje moda na leczenie holistyczne i zaczyna panować moda na lekarzy medycyny zintegrowanej. Pragnę jednak nieskromnie powiedzieć, że opracowana przeze mnie metoda oparta na łańcuchu przyczynowo-skutkowym jest nie o jeden, ale dwa kroki przed tymi metodami.
Jest więc oczywiste, dlaczego idziemy właśnie tą swoją drogą.
Zacząłem uczyć się medycyny naturalnej, gdy lekarze nie byli w stanie pomóc mi w moich problemach zdrowotnych. Pozostawiając mnie samemu sobie, być może liczyli na cud… i cud się stał! Po kilku latach, choć nie byłem (a może właśnie dlatego) typowym absolwentem akademii medycznej, samodzielnie wyszedłem z moich uciążliwych dolegliwości. Z upływem czasu, w miarę dalszych poszukiwań, zacząłem coraz lepiej rozumieć, co składa się na ciąg łańcucha przyczynowo-skutkowego prowadzącego do chorób. Podstawy tej wiedzy opisałem w serii książek Rak to nie wyrok.
Po intensywnym studiowaniu kilku kierunków z medycyny naturalnej stało się dla mnie jasne, że sama tzw, choroba np., rak – nie jest problemem. Problemem jest stojący za nim mechanizm. Dlatego że samo tzw, wyleczenie raka (usunięcie guza) nie zawsze gwarantuje że on później nie wróci, a skoro tak tzn., że sam mechanizm choroby nie został wyeliminowany.
Wielokrotnie przekonywałem się o tym, że zastosowanie logiki przyczynowo-skutkowej (dzięki znajomości mechanizmu) sprawia, że alergia staje się łatwa do wyleczenia. Temu prawu podlega też stwardnienie rozsiane, które nie jest, jak się powszechnie uważa, chorobą nieuleczalną, choć jest bardzo trudną – tak samo jak inne choroby neurologiczne, w tym Parkinson. Nieuleczalne może być na 4 stopniu rozwoju choroby ale raczej nie wcześniej. To samo dotyczy choroby Hashimoto czy reumatyzmu… Lista jest długa. Przyznam że niejednokrotnie podejrzewałem, że uleczenia tych schorzeń to może być jednak tylko przypadek… Na szczęście równie wielokrotnie okazywało się, że to są fakty!
Zaczęło się od wyleczenia uciążliwej dla mnie alergii, „fachowo”, acz zupełnie bezskutecznie „leczonej” przez specjalistę alergologa. Gdy po ponad 3 latach takiej terapii jedynie mi się pogorszyło, zacząłem leczyć się sam. Po upływie kilku miesięcy alergia całkowicie minęła… To był przełom, a przypadki kolejnych pacjentów wracających do zdrowia po wyleczeniu z raka czy SM i innych „nieuleczalnych” chorób tylko potwierdzały siłę taktyki leczenia przyczynowo-skutkowego. Jest to kierunek w terapii, który stanowi wspólny mianownik dla WSZYSTKICH znanych metod leczniczych – i nie ma tu żadnej przesady czy bufonizmu.
Wyobraź sobie, jakkolwiek może się to wydawać niewiarygodne, że wszystkie choroby wywodzą się z zaburzenia raptem 16 głównych filarów zdrowia. Umiejąc się posługiwać wiedzą o nich, nie jest trudno przynajmniej znacznie poprawić zdrowie danej osoby. Jak się wydaje, to ten fakt jest najtrudniejszy do zrozumienia dla terapeutów, a szczególnie dla lekarzy, ale tylko na samym początku. Czy to nie wspaniałe, że można (jeśli trzeba) uregulować na raz wszystkie filary zdrowia? Kto może to samo powiedzieć o stosowanej przez siebie metodzie? Znam naprawdę wielu wysokiej klasy lekarzy w Europie, Ameryce i Polsce, ale tylko kilku z nich potrafi leczyć w miarę efektywnie…
Dlatego moja Fundacja nie szkoli w zakresie medycyny holistycznej czy integracyjnej – żadna z tych metod nie ma skonkretyzowanych założeń, na dodatek potwierdzonych w praktyce! Dla metody przyczynowo-skutkowej pokonanie raka, parkinsona, choroby Hashimoto to są codzienne zjawiska, dla innych to Mount Everest medycyny…
Jeśli nawet jakiś terapeuta radzi sobie z leczeniem raka, może nie wiedzieć, jak postępować w przypadku SM i innych.
W mojej metodzie w zasadzie nie ma większego znaczenia, jaka jest dana choroba, gdyż reguluję kryjący się za nią mechanizm. To jest coś, co nie mieści się w głowie komuś, dla którego na każdą dolegliwość jest jakaś tabletka!
Z zaburzonych mechanizmów w organizmie wynikają wszelkie znane schorzenia, a przynajmniej zdecydowana większość. Dlatego znając mechanizm ich powstawania, można osiągnąć doskonałe efekty w leczeniu jakiejkolwiek choroby.
Jeżeli zechcesz poznać ten system leczenia w szkole naszej Fundacji, sam się zdziwisz, jakie to po wstępnym okresie wprowadzenia jest to proste i skuteczne!
Nie daj się jednak nabrać, gdy ktoś twierdzi, że leczy przyczynowo – to w 99% przypadków nieprawda. To określenie zaczyna być po prostu popularne i przyciąga pacjentów… Już terapeuci i lekarze po moich raptem 6-dniowych kursach dobrze wiedzą, o czym mówię i jaka jest różnica pomiędzy typowym leczeniem a tym „moim”. Każdy terapeuta odnosi się w leczeniu do części łańcucha przyczynowo-skutkowego – jednak nie do całości. Czy stosowanie danej metody tylko częściowo daje moralne prawo do określania swojej terapii jako przyczynowej? Ja w mojej Fundacji i szkole uczę, jak leczyć z uwzględnieniem całości tego łańcucha, co ogromnie podnosi skuteczność terapii! A naukę zaczynamy od zasad fizyki kwantowej w medycynie i… przygotowania do ciąży.
Zastanów się, czy jest sens tracić czas na kilka szkół uczących fragmentarycznych informacji, czy może wolisz zaoszczędzić wiele lat i mieć wiedzę podaną jak na dłoni ?
W innych szkołach raczej nie otrzymasz praktycznie sprawdzonej wiedzy, ale za to możesz dostać dyplom naturopaty już po kilku spotkaniach! Jeżeli zależy ci na wiedzy od A do Z i poznaniu mechanizmów prowadzących do schorzeń, a nie tylko na dyplomie, to już wiesz, gdzie się kształcić ☺.
Jeśli chodzi o dyplom to również go u nas uzyskasz. Dodatkowo po mojej szkole będziesz mógł bez powtarzania, co jest problemem dla przybywających, na pewnyh warunkach uzyskać w Kanadzie uprawnienia do pracy jako terapeuta. Tego nie oferuje żadna znana mi europejska szkoła, czynimy starania w tym kierunku i mamy wstępna zgodę.
Jak długo trwają studia naturopatii w mojej szkole?
Program nauczania, czy raczej nieformalne studiowanie naturopatii w mojej szkole naturalnej medycyny przewidziane jest na 4 lata,
– 25 comiesięcznych spotkań, poziom podstawowy, egzamin i otrzymujesz zaświadczenie i dyplom naturopaty,
– 10 miesięcy poziom średni,
– 10 miesięcy poziom zawansowany, po tym stopniu pod pewnymi warunkami uprawnienia terapeuty do pracy w Kanadzie,
Być może na końcu zorganizujemy też stopień Master trwający 12 miesięcy.
Taki okres czasu pozwala nabyć umiejętności z zakresu leczenia raka, choroby Hashimoto, alergii, SM i innych schorzeń, ale co ważniejsze wyostrzyć swoje zmysły i zacząć myśleć bardzo szeroko, a dedukować bardzo precyzyjnie. Po stopniu podstawowym uzyskasz dyplom naturopaty, a dzięki nabytej wiedzy będziesz mógł BEZ STRESU pomagać swoim pacjentom. Szkolenie podstawowe obejmuje główne elementy medycyny, zwłaszcza te, o których wiedza jest niezbędna w leczeniu przyczynowym – dotyczą bowiem tego, co tak naprawdę wywołuje choroby (analiza mechanizmów). Omówione zostaną leki o wysokiej skuteczności w chorobach autoimmunologicznych, m.in. w tych wymienionych powyżej. Proste stanie się leczenie choroby Hashimoto czy innych, dowiesz się, co wpływa na zdrowie dorosłego człowieka, począwszy od życia płodowego i okresu tuż po porodzie.
Aktualnie staram się o to, by możliwe było uzyskanie dyplomu naturopaty obowiązującego również w Kanadzie, bez potrzeby powtarzania tamtejszych szkół – otworzy to drogę do pracy w tym kraju już od dnia przyjazdu ☺. Wszystko jest na dobrej drodze, by tak się stało.
Jak widzisz, nie jest to kolejna kilku weekendowa szkoła naturopatii, w zasadzie sprzedająca dyplom… Nam zależy na fachowcach!
Osoby, które ukończyły takie weekendowe szkoły, niespecjalnie cieszą się wzięciem, gdyż niestety są słabymi fachowcami… I później, jeśli chcą mieć jakąś sensowną wiedzę, same muszą się bez końca dokształcać…
Żeby było jasne – nie chodzi tu w żadnym wypadku o złośliwą krytykę takich szkół i nie dotyczy to tylko Polski. To silny ogólnoeuropejski trend, by całkiem „powalić na łopatki” zdobycze medycyny naturalnej i pokazać, jaka jest bezradna. Najgorsze, że prowadzący studium czy szkolenia najczęściej się nad tym nawet nie zastanowili… i dali się wciągnąć w gierki biznesowe! Dali się wciągnąć w cząstkowe leczenie dietą lub wyłącznie akupunkturą czy ziołami, najczęściej też korzystają z różnych urządzeń, jako, wydawałoby się, rozwiązania na wszystko… Tak naprawdę jest to jednak jedynie ułamek leczenia przyczynowo-skutkowego i warto umieć więcej.
Dlatego powstał pomysł, by stworzyć szkołę, której absolwenci będą fachowcami – co niestety nie jest możliwe po zaledwie kilku zjazdach! W Polsce panuje przekonanie, że wszystkiego można się nauczyć w bardzo krótkim czasie. W przypadku medycyny naturalnej tak się nie da… Konieczna jest przede wszystkim zmiana sposobu rozumienia organizmu, który należy traktować jako JEDNĄ, CAŁOŚCIOWĄ STRUKTURĘ i jeszcze UMIEĆ się w tym poruszać. Zrozumieć trzeba również to, że cudowny produkt X nie działa na wszystkich – i co wtedy począć. gdy nie działa.. a cała wiedza na tym się kończy?
W USA czy Kanadzie każdy dobrze wie, że aby opanować dany zakres wiedzy, potrzeba na to co najmniej 4 lat; w naszej ojczyźnie odbywa się to w ciągu… kilku dni czy paru zjazdów. Czy na pewno jesteśmy aż tak zdolni? Czy może specjalnie dopuszcza się taką „fachowość”, by stworzyć w społeczeństwie przekonanie, że naturopata niewiele umie i może…?!
Nam taka możliwość szybkiej nauki podobałaby się, ale niestety jest nie realna, bo wiemy, że nie tędy droga. Nie dajemy się nabierać i nie będziemy uczyć na skróty, tylko po to, żeby student po krótkim czasie uzyskał dyplom.
Leczenie holistyczne
W leczeniu holistycznym raka, alergii, chorób serca czy innych terapeuta posługuje się specyficzną logiką, którą można by przedstawić tak: zastosować u pacjenta to, co należy, by mu pomóc.
Jakkolwiek logicznie i mądrze to brzmi, ma świetne założenia i jest popularne, to nie wiąże się z żadną znaną mi i sensownie opisaną programową i praktyczną, spójną logiką, w tym medyczną.
Ponieważ nie ma sprecyzowanej logiki i każdy terapeuta leczenia holistycznego wypracowuje swoją, można zapytać, po co takie szerokie wizje, skoro nie wiadomo, od czego zacząć i na czym się oprzeć. Przecież nie da się nauczyć „wszystkiego”!
Poza tym – jaki jest sens uczyć się „wszystkiego”, jeśli i tak nie ma logicznego “wzorca” nie wiadomo, od czego zacząć? Czy nie lepiej więc nauczyć się ustrukturalizowanego leczenia, przyczynowo-skutkowego?
Jest ono „szeroko-wachlarzowe”, ma prostą i jasną logikę, określony cel, konkretne założenia i wytyczne. Cechy te znacznie ułatwiają zarówno naukę, jak i praktykę. Nie należy jednak mylić tego typu usystematyzowanych terapii i wiedzy z procedurami w szpitalach – to zupełne nieporozumienie z punktu widzenia zdrowia!
Bardzo ogólne, nieprecyzyjne podejście w leczeniu holistycznym daje osobom kreatywnym duże pole do własnych odkryć, co na pewno jest dobre. Każdy wyrabia swoją wizję logiki, diagnozy i techniki, ale na to potrzeba średnio 10–20 lat… Czy masz na to czas i umysł detektywa, by na podstawie niezliczonych prób i błędów odnaleźć metodę, która w końcu sensownie działa?
Powstaje też pytanie, od czego zacząć, gdy chcemy jak najszybciej wyleczyć skołatane serce czy śmiercionośnego raka. Przecież ucząc się „wszystkiego”, raczej nie zdążysz na czas wyciągnąć właściwych wniosków!
Zasada „Zastosować u pacjenta to, co należy, by mu pomóc” jest logiczna i mądra, ale niewykonalna przy niepełnej wiedzy ogólnej i szczegółowej dotyczącej ukrytych mechanizmów oraz braku wiedzy o logice i kolejności stosowania różnych środków np., ziół czy witamin. Niemożliwe jest wówczas skuteczne leczenie alergii, choroby Hashimoto, schorzeń serca, obciążonego toksynami organizmu, zakażeń bakteriami, wirusami czy pasożytami.
Raczej nie jest też możliwe, jak już wspomniałem, nauczenie się „wszystkiego”, co potrzebne do „holistycznego” leczenia raka czy parkinsona, jeżeli nie istnieje sensowna podstawa programowa, spajająca tę wiedzę.
Dzisiaj jedynym znanym mi i skutecznym sposobem leczenia (nie łagodzenia) alergii czy schorzeń tarczycy, w tym choroby Hashimoto, jest leczenie przyczynowo-skutkowe, odnoszące się już na etapie diagnostyki do tzw fundamentów zdrowia. Nie opiera się ono jedynie na powierzchownej wiedzy z zakresu dietetyki, biorezonansu czy suplementacji, np. samą witaminą C lub kilkunastoma wybranymi ziołami. Leczenie złożonych jednostek chorobowych sposobem holistycznym jest bardzo trudne, bo wystarczy, że zabraknie wiedzy z jednej tylko dziedziny i terapia może się nie powieść.
By leczenie mogło być skuteczne, konieczna jest dobra szkoła, ucząca diagnozy i powiązań między różnymi elementami, co pozwoli na łączenie w jednej terapii wiedzy z efektywnością. Skuteczna terapia wymaga stosowania sensownej i powtarzalnej logiki programowej. Taką wiedzę możesz obecnie zdobyć wyłącznie w mojej szkole medycyny naturalnej.
Medycyna integracyjna
Czy ktoś wie, na czym polega ta „integracja” i leczenie nią raka, SM i innych?
To kierunek przebrzmiewający już w USA, a jak pisałem w moich książkach (Rak to nie wyrok), trzeba średnio 10–30 lat, by takie „nowinki” dotarły do Polski i zdobyły tu popularność. Teraz przyszedł właśnie czas na medycynę integracyjną… która tam się kończy…
Jej zasady, a raczej wyrwane elementy z medycyny naturalnej, zostały wkomponowane w akademicką logikę leczenia choroby. Uczynili to amerykańscy lekarze czujący na plecach oddech tamtejszych związków lekarskich. Chcieli oni stosować medycynę naturalną, ale jednocześnie się tego bali, więc pod nazwą medycyny integracyjnej aplikują niektóre terapie naturalne w leczeniu akademickim, by podnieść swoją efektywność. Czynią tak w przypadku raka, SM i innych dolegliwości.
Niestety tu również dominuje totalny brak sprecyzowanego programu i „nici przewodniej” nauczania i leczenia, na dodatek sprawdzonego. To kolejny zlepek efektywniejszych, wydawałoby się, technik. „Wydawałoby się”, gdyż działa to na zasadzie: jeden lekarz powiedział drugiemu, że coś działa, a ten przekazał to następnemu. Piąty z kolei zdecydowanie zaprzecza, że to, co stosują poprzednicy, jest efektywne…
Tak się dzieje, gdyż brakuje „trzonu” terapii, a także przekonującej wiodącej logiki.
Siłą rzeczy dzięki stosowaniu bardziej naturalnego podejścia lekarze ci są skuteczniejsi od swoich „chemicznych” kolegów. Nadal jednak mają spory problem z leczeniem szerokiego przekroju chorób autoimmunologicznych.
Trzeba przyznać, że też tak jak w leczeniu holistycznym niektórzy dobrze opanowali jednostkowe leczenie chorób.
To jednak niekoniecznie sprawdza się w innych schorzeniach, gdyż odkryty został jedynie mechanizm powstawania danej choroby, ale nie leżący głębiej mechanizm odpowiedzialny za wszystkie zaburzenia. To powoduje brak zadowalających wyników w prowadzeniu ciąży, leczeniu raka czy SM.
Nie sztuka radzić sobie z łatwymi przypadkami – sztuką jest leczyć te skomplikowane. Dlatego nie znam lepszej metody niż leczenie przyczynowo-skutkowe.
Prawie każdy „zintegrowany” na swój sposób zaadaptował z medycyny naturalnej to, co uważa za stosowne, i teraz próbuje udowodnić, jakie to dobre. Nie zapominajmy, że „zintegrowani” to w większości lekarze po akademii medycznej, na której NIGDY nie uczono ich innego myślenia niż rozpatrywanie poszczególnych organów czy zjawisk w oderwaniu od całości, o wzajemnych funkcjach nawet nie wspominając!.
Skąd więc oni mają mieć „patent” na szersze spojrzenie na leczenie schorzeń u podstaw? Takie podejście było może nowe i „dobre” 30 – 50 lat temu…
Jakkolwiek jest to lepszy kierunek myślenia niż typowo akademicki, to tak jak w przypadku leczenia holistycznego pozbawiony jest on wiodącej logiki, na dodatek sprawdzonej i skutecznej. Czyli ponownie – brakuje tu skonkretyzowanej szkoły z mocną bazą programową.
Rozumiejąc, na czym ten kierunek polega, nie uważam tej inicjatywy za wiarygodną. Powiem więcej – moim zdaniem na wiele lat, zanim się zorientują czego nie umieją, wprowadza w błąd całe rzesze porządnych lekarzy, utrzymując ich w przekonaniu, że są na dobrej drodze.
Ciekawe, komu na tym zależy że ten kierunek jest w Polsce “na topie”…?
Nabór 2024 Zakończony
I semestr (7 zajęć): 7 x 700 zł*
II semestr (6 zajęć): 6 x 800 zł*
III semestr (5 zajęć): 5 x 800 zł*
IV semestr (7 zajęć): 7 x 800 zł*
*Podane ceny są końcowe za jeden 2-dniowy zjazd /zajęcia (dostęp do nagrania przez 10 dni). Wpłaty mogą być realizowane w całości za semestr lub comiesięczne. Jako jednostka szkoleniowa nie naliczamy VAT-u i wystawiamy faktury bez VAT-owe.
**Opłata rekrutacyjna 300zł, jest opłatą bezzwrotną
Nabór 2024 Zakończony
I semestr (7 zajęć): 7 x 700 zł*
II semestr (6 zajęć): 6 x 800 zł*
III semestr (5 zajęć): 5 x 800 zł*
IV semestr (7 zajęć): 7 x 800 zł*