Wyjaśnienie dotyczące mojego Kanadyjskiego tytułu doktora medycyny chińskiej i naturalnej...
W Kanadzie czy w USA (w przeciwieństwie do Polski) po ukończeniu np. szkoły medycyny chińskiej czy naturalnej, analogicznie otrzymuje się tytuł doktora medycyny chińskiej/naturalnej.
Nie jest to równoznaczne z polskim znaczeniem doktoratu z przewodem doktorskim etc.,
NIGDY też nie wprowadzałem w błąd twierdząc, że mam polski doktorat !
Proszę wziąć pod uwagę że np. lekarz tytułuje się / jest tytułowany doktorem choć nim nie jest, bo tak naprawdę jest nim wtedy, gdy ten doktorat zrobi. Natomiast w społeczeństwie przyjęło się, aby do lekarza zwracać się „doktorze” i nikt z tym problemu nie ma.
Proszę zauważyć, że już na tym poletku mamy nieścisłość i to wcale nie małą… ale lekarzowi (bez doktoratu) NIKT nie zarzuca, że nie jest doktorem…
W “wolnej” Polsce jest nie do pomyślenia, by tak nazywać fachowców jak w Ameryce… tu każdy musi się kamuflować pod różnymi dziwnymi nazwami. Tak jak napisałem w moich książkach Rak to nie wyrok, różnica pomiędzy poziomem chociażby świadomości w Ameryce, a Polską w tej materii, to najczęściej różnica około 20 – 30 lat wstecz dla Polski. Wobec powyższego, nie mądrych zawirowań w tej kwestii będzie jeszcze co nie miara, w tym wypowiedzi i opinii różnych tzw. „autorytetów”, że taki tytuł jest nic nie warty – Bo w domyśle: gdyby był wart, to przecież u nas też byłby wprowadzony… o naiwności…
Typowe schematyczne myślenie, nie mające nic wspólnego z realnymi uwarunkowaniami…
Tym bardziej że jakoś nikt z tych „znawców” jak widać nie wie że Polska ratyfikowała Common Law!
– czyli tytuły nadane w państwie uznającym takie prawo jak USA, Kanada, Anglia, Australia, Nowa Zelandia, z tego co wiem mają być w Polsce uznane, jeśli się mylę to proszę o rzeczową na podstawie prawa właściwą interpretację, bym skorygował ewentualną nieścisłość.
Ja nigdy nie mówiłem ze jestem doktorem inaczej niż – naturalnej tudzież medycyny chińskiej z Kanady, a do tego mam prawo, bo te tytuły zdobyłem!
Nie zatajałem prawdy i nie było sytuacji, abym wprowadzał kogoś w błąd. Jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem tej informacji i zrozumieniem różnicy pomiędzy tamtejszym doktorem, a polskim doktoratem to już jego inteligencji i znajomości świata problem, nie mój.
Nie mogę zrobić nic więcej w tej sprawie.
Na pytanie czy mam prawo tak się tytułować, odpowiadam – jeśli przedstawiam to właściwe jak wyżej to dlaczego nie? Już w tej sprawie byłem przesłuchiwany w prokuraturze w Warszawie i po złożeniu wyjaśnień prokurator się uśmiechnął i zamknął sprawę.
Jeśli przyjedzie do Polski np. lekarz z Brazylii, to czy nie może powiedzieć że jest lekarzem z Brazylii…?! Albo chemik, który nie nostryfikował tutaj dyplomu czy nie może powiedzieć, że jest chemikiem z Norwegii?
Jak więc ma się to do „wyższych sfer” – gdy przylatuje jakiś profesor medycyny np. z Kanady, USA itd.? Czy nie wolno mu powiedzieć, że taki tytuł uzyskał u siebie w kraju?
Na pytanie dlaczego nie opłacam składek w Kanadzie, odpowiadam, gdy tam praktykowałem oczywiście je płaciłem – taki jest tam system, ale jaki jest sens ich opłaty skoro jurysdykcja tego stowarzyszenia nie sięga do Europy i nie ma tutaj wartości legalnej?
Żadne tego typu tytuły przynależności do danej organizacji w Kanadzie dającej uprawnienia do praktykowania tam, tu w Europie nie mają takiej wartości jak tam, poza uznaniową. Jaki sens zatem obiektywnie rzecz biorąc ma opłacanie w/w składek? No właśnie…
Wydaje mi się że to wyraźnie przedstawiam: prawdą jest, że otrzymałem ten tytuł w Kanadzie.
Przykładowo, jeśli ktoś powie że otrzymał dyplom od królowej Elżbiety z Anglii, z tytułem „XX”, to czy ma płacić za mówienie, że ten dyplom od niej otrzymał…? Być może, ale tylko w Anglii.
Członkostwo opłaca się gdy PRAKTYKUJEMY na danym terenie, tam gdzie dane stowarzyszenie ma jurysdykcje i jeżeli takie są wymagania (lub po prostu, gdy ktoś chce płacić, nie mając takiego obowiązku).
Powtórzę, aby wyraźnie to wybrzmiało: opłata jest za tzw. licencję (pozwolenie) na wykonywanie zawodu na terytorium podlegającym danej organizacji, nie zaś za samo to, że taki dyplom czy tytuł się posiada, przynajmniej nie mam na ten temat innej wiedzy…
Zawsze przedstawiam się informując, że otrzymałem dany dyplom/tytuł w Kanadzie, nie w Polsce, wobec tego wystarczy słuchać ze zrozumieniem, by nie mieć wątpliwości.
Warto także zauważyć, że raz nadanego tytułu się nie odbiera, a wiedza ot tak nie wyparowuje. Jeśli natomiast ktoś chce zdeprecjonować drugą osobę i podważyć jej wiarygodność, może umyślnie wykorzystywać brak tej wiedzy w Polsce zniekształcając fakty – tak by zmylić osoby tego nie znające.
W Polsce wymagania instytucji z innego kraju mnie nie obowiązują, bo tu jest inne prawo, które na dodatek nie uznaje – bez wcześniejszej ich rejestracji – wpływu na terenie Polski takich instytucji z innych państw.
Na pytanie czy mam prawdziwe dyplomy i czy mogę używać tytułu: „doktor …… z Kanady”, napisałem już powyżej, ale powtórzę: mogę, dopóki mówię, że jest to tytuł z Kanady. W innym wypadku wprowadzałbym w błąd, a to byłoby nieuczciwe i karalne.
Okazuje się, że moje wykształcenie i wiedza, którą się dzielę, niektórych w Polsce razi, nie podoba się, bo narusza tutaj “święty porządek” i zagraża sporym wpływom, które według tych „pilnujących porządku” mogą nie wylądować w danej „kieszeni”.
Rozumiem, że kiedy pewne osoby opierają swoją retorykę na półprawdach, lub kłamstwie nie widzą nic złego w szkalowaniu innych naciągając i zniekształcając prawdę. Takie osoby np., nic nie mówiąc hipnotyzują publikę czy to na Sali czy poprzez nagrania udostępniane później poprzez youtube lub inne podobne i nie uważają, że jest to totalnie nie uczciwe i nie moralne…
Nie wspominając nawet o tym że za takie podświadome działanie jest w Polsce spory wyrok…
Moje dyplomy udostępnione są na stronie Akademii Naturopatii. W związku z tym, z łatwością można sprawdzić i potwierdzić ich prawdziwość kontaktując się z daną organizacją. Jedna z tych organizacji od razu powie, że mam płacić nawet jeśli jestem gdziekolwiek na świecie a nie tylko w Kanadzie… a druga z medycyny chińskiej tak nie powie, bo przyjęli do wiadomości że takiej jurysdykcji poza Kanadą nie mają.
Myślę, że jasno odpowiedziałem na wszelkie z tym związane wątpliwości.
Wśród osób mi nieprzychylnych dominuje “inna mądrość”. Mówią o mnie wiele przykrych i żałosnych bzdur… słyszałem już, że jestem żydem, agentem Mosadu… Litości!
Proszę pomyśleć – Jeśli ja jestem agentem Mosadu, to kim są ci co o mnie tak mówią? Może to oni są tajnymi agentami. W tajnych służbach na całym świecie tożsamość agentów jest trzymana w tajemnicy. Zatem jakim sposobem mogliby się dowiedzieć, że rzekomo jestem agentem skoro sami nie funkcjonują w tych strukturach?
A może, takie uparte twierdzenie, że nie mam prawa używać tytułu doktora medycyny naturalnej i podważając moje wykształcenie, prawdomówność i wiedzę ma na celu odwrócenie uwagi od nich samych?
Jak myślisz, czy w Polsce jest wystarczająco specjalistów z zakresu medycyny naturalnej? Czy bez problemu możesz trafić do takiej osoby? Wszyscy wiemy, że o tego typu specjalistów jest ciężko.
Dlaczego zatem niektóre osoby zajmujące się „budowaniem wiedzy” wśród Polaków na temat naturalnych metod leczenia zwalczają innych z tej „branży” skoro pracy jest tutaj dla takich jak ja dla kolejnych 100 tysięcy…?
Dlaczego nie przykładają się do zbudowania silnej medycyny naturalnej w Polsce, a działają wręcz przeciwnie?
Czy może chcą mieć monopol na rynku, czy może udając propagatorów medycyny naturalnej, tak naprawdę robią wszystko, aby ona upadła…?